Z racji, ze mielsimy nidobor snu zwyczajnie zaspalismy!!! Obudzeni o 9:30 uwijalismy sie jak w ukropie by do 10:00 opuscic nasz pokoj u Dragany. Weic szybkie sniadanie, szybkie szczatkowe pakowanie i w dalsza droge. Cel Dubrovnik.
Wybralismy trase przez cala zatoke kotorska. Noz alez pieknie! Pikan woda piekne gory piekna droga. w zupelnym spokoju lapiac krajobraz zmierzalismy ku Chorwacji majac po drodze jeden z zapytkow Unesco.Kiedy wreszcie z gory ukazal sie jego widok, znow bylam w stanie uniesienia. Wiec powoli do celu i nasze stopy stsnely na posadce ktora liczy sobie kilkaset lat. Dubrovnik - raj dla fotografow. Pikene miasto z pieknymi zdobieniami i piekne koty,koty wloczace sie lub spiace na kamiennych schodach. Nie pieknie maja jednak mieszkancy tego miejsca, bo oprocz normalnego zycia w ktorym rowniez wieszaja pranie pomiedzy dwoma kamienicami, skazani sa na tlumy turystow zachowujacych sie ciszej lub glosniej. Wiekszosc z nich jednak szanuje donioslosc tego miejsca i mowia cicho, chodza spokojnie. To cud ze Dubrovnik ocalal podczas wojny. Cieszy ze sa takie miejsca na swiecie, ktore zachwycaja pomimo, ze ceny w knajpach zwalaja z nog (piwo 25 zlotych). Njabardziej uderzyl mnie fakt, ze zamiast fajnych rodzimych pamiatek do sprzedazy sa wystawione produkty pochodzace z Chin. Republika chinska zalewa caly swiat i tak np. Sowy (tak modny w tym seonie gadzet) na polskim allegro mozna kupic za 4,99 zl w Dubrovniku kosztowala od 40 do 80 zl. Taka tandeta nic od siebie. Boli.
Dalej w droge Chorwacja - Baska Voda co mnie tam spotka? Po drodze stragany z domowymi produktami. Milo zapraszajce kobiety skusily nas na zakup rakiji po wczesniejszej degustacji. Wiec zaopatrzeni w rakije z trzech ziol oraz z jakas dziwna z rogaczowa roslina z morza,rowniez po drodze zakupilismy dla mnie wytrawne wino czerwone u miejscowego winiarza, ktory usilnie chcial mi sprzedac wisniowke jako napoj specjany dla kobiet.Chyba byl nieco zdziwiony ze wzielam tylko 1 litr wina:) jednak wisniowka zdecydowanie nie byla w moim smaku;)